sobota, 20 grudnia 2014

Capitulo 3

Chłopak zarówno jak i dziewczyna był zaskoczony. Nie widzieli się w końcu dobre 7 lat. 'Jaka ona piękna'~pomyślał.

-Lleon? -zapytała blondynka, a on na dźwięk swojego imienia wybudzil się z transu.

-Hej.-Odpowiedział beznamietnie szatyn. Wcale nie zapomniał tego, że jego dawna przyjaciółka tak po prostu wyjechała. Miał jej to za złe i chociaż bardzo się ucieszył widząc ją, to nie chciał dać po sobie tego poznać. Dziewczyna spuściła lekko głowę na dół i odebrała klucz do pokoju od przewodnika. Mijając Leona poczuła piękny zapach perfum. 'Jak on pięknie pachnie...'~rozmarzyla się.

                                 ~~~~~♥~~~~~

Blondynka obudziła się w wyśmienitym humorze. Śnił się jej przepiękny sen. Śnił jej się Leon. Nie mogła Go sobie wyrzucić z głowy. Bardzo się zmienił. Jego budowa ciała była bardzo umięśniona, brązowa grzywka ułożona była na żel, Jego twarz wyprzystojniała, a Jego oczy miały jesze bardziej hipnotyzujacy kolor niż wcześniej. Były zielone jak trawa.

-Violetta jedziemy!

-Już schodzę mamo!-Dziewczyna sięgnęła po walizkę i weszła z nią do samochodu. Po godzińce jazdy była już na miejscu. Pożegnała  się z rodzicami i poszła do swojego pokoju.

                                ~~~~~♥~~~~~

Szatyn obudził się niewyspany. Nie mógł zasnąć. Całą noc Jego umysł zaprzatala przepiękna blondynka. Zielonooki nie mógł sie przyzwyczaić do określenia "blondynka", ponieważ pamiętał Ją jako brunetke. Ale Jemu było to bez znaczenia. W blond włosach wyglądała jeszcze śliczniej. Chłopak był zdziwiony swoim zachowaniem. Nie mógł się przecież zakochać w tej samej dziewczynie po raz drugi, szczególnie dlatego że idzie do seminarium, co zabrania Mu mieć kogokolwiek. Ale co On może zrobić? Przeciez musi się słuchać rodziców. To kara za bimbanie w przeszłości.

-Leon, natychmiast zejdź na dol. Chyba nie chcesz sie spóźnić?!-Spóźnić się? Marzył o tym.

-Już idę mamo! Zluzuj gacie!-Krzyknął. Sięgnął szybko po byle jakie ubrania i założył je na siebie. W czasie drogi zastanawiał się, jak sie zachowa w towarzystwie Violetty. Nie potrafił jej perfidnie olać, ald nie potrafił też pochamowac swoich uczuć do niej. Będąc na miejscu, wziął walizki i pożegnał się z rodzicami.

-Jesteśmy z ciebie dumni syneczku. Wiemy ile to Cie kosztowało.

-To czemu stawiacie mnie w takiej sytuacjii? Nie możecie sobie odpuścić? Wezmę sie w garść...

-Synu...-Odezwał sie ojciec szatyna.-Ty już zmarnowałes swoja szanse. Mogles pomyslec o tym wczesniej, a teraz idź do swojego pokoju. Będziemy tęsknić.

-Pewnie ze będziecie...-Powiedział sarkastycznie.-Ale nie zdziwcie sie potem, że nie zamienię z wami nawet słowa. Na razie.-Wszedł do pomieszczenia i zauważył drobną sylwetke, kleczaca obok łóżka.

-Czy ty sie modlisz?-Zapytal z kpiną.

-No tak. Chyba po to tu jesteśmy.

-To będzie koszmar...-Szepnął sam do siebie. Zauważył ze blondynka juz wstała.

-Więc tak. Odsunelam nasze łóżka,  bo byly za blisko. Nie chciałabym zeby byly jakies nieporozumienia. Twoja połowa pokoju jest do tej półki. Mam nadzieje ze uszanujesz moja decyzje i nie bedziesz jej przekraczal.

-Nie sadzilem ze sie az tak zmienisz... Jesteś sztywniachą. To do Ciebie niepodobne.-Dziewczyna wstała i wyszła. Zabolaly ją te słowa. Nie mogła uwierzyć, ze wyszly one z ust Leona.
---------------------

Postanowiłam na razie wrócić ale zobaczę jak go wszystko sie potoczy. Nie mam za bardzo weny. Nie mam pomyslow7 na nic związanego z "Violetta" :// dlatego zapytałam się Was czy odejść czy zostać. Następny rozdział ukaże sie jak go napiszę :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Zostać czy też odejść..?

Głowię się i głowię co zrobić z tym blogiem... Dopiero zaczęłam więc nie chcę przestać na samym początku, ale liczba komentarzy i wyświetleń bardzo mnie martwi. Z początku było dobrze, ale teraz wszystko tak jakoś stanęło w miejscu. Chciałam dodać nowy rozdział po dodaniu nowego szablonu, który jak widzicie już jest. Ale jeżeli pod 2 rozdziałem nie będzie mniej więcej tyle komentarzy co pod 1 to po prostu będę zmuszona usunąć bloga :( Liczę na zrozumienie z Waszej strony

piątek, 28 listopada 2014

Capitulo 2

Przepraszam Was za to ze tak długo musieliscie czekac, nie mialam zbytnio dostępu do neta :(

" Podszedł bliżej, dotykając ramienia nieznajomej. Dziewczyna odwróciła się, reagując na dotyk i spojrzała szatynowi w oczy... "

-Czy cos się stało?
-Nnie... nie przepraszam... myślałem, że... pomylilem panią z kimś innym...- Wyznał speszony i odszedł w trybie natychmiastowym. Był pewien, że to była ona. Przecież wie, jak wygląda. Nie mógłby jej pomylić z jakąś obcą osobą. Zbyt dobrze ją zna. 'Piękne kasztanowe włosy, szczupła sylwetka, skromny, a zarazem modny styl ubierania...' Zresztą co mnie to obchodzi? Zapytał sam siebie. Lecz sam zbyt dobrze znał odpowiedź. Wciąż krąży po mojej głowie...
                             《《《<♡>》》》
Dziewczyna siedziała na lawce i karmiła kaczki. Jej blond wlosy opadaly jej delikatnie na ramię. Tak, to jest to. Pomyślała. Chciałaby tak żyć. Życie dalekie od zmartwień i problemów. Chciałaby dostać klucz do tego parku. Chciała żeby ten park był jej własnością. Chciałabym tu mieszkać i karmić te kaczuszki przez cały czas. Wiedziała, ze to o czym marzy jest nierealne, ale lubiła marzyć. Było to jej hobby. Miała wielką wyobraźnię. Pamięta jak zawsze przed snem robiła 5 punktów, które chciała spełnić na nastepny dzień.

1. Zburzyć wszystkie szkoły.
2. Umieć latać.
3. Polecieć do Leona.
4. Zamieszkać na innej planecie razem z Leonem.
5. Mieć z Leonem dzieci.

Blonynka zasmiala sie pod nosem na wspomnienie jej 'życzeń'.Lista każdego dnia sie zmieniała. Dziewczyna stawała sie coraz bardziej dojrzalsza, zapomniała o Leonie, aż w końcu przestała grać w tą "dziecinną zabawę". Pamięta swoją ostatnią listę...

1. Skończyć najlepszą szkołę.
2. Dostać stypendium.
3. Pomagać innym osobom.
4. Zadowolić rodziców na każdy sposób.
5. Zapomnieć o Leonie.

Violetta miała wtedy 16 lat i chociaż poprzednie listy sie nigdy nie spełniły, to starała się o to, by ta lista była wyjątkowa. Chciała by te rzeczy sie spełniły. I udało jej się. Oprócz ostatniego punktu...
Dziewczyna nie zauważyła nawet tego, że te wszystkie punktu nie były o tym czego ona sama chce. Nie myślała o sobie. Nie chciała nic dla siebie. Chciała robić coś dla innych. Chciałam? Dobre pytanie...

                             《《《<♡>》》》

Kiedy szatyn wrócił do domu, położył sie na łóżku, odpalił laptopa i włączył Facebooka.
3 nowe wiadomości:
•Federico Pasquerlli
Siemka stary! Kiedy idziemy na jakieś melo czy coś?
•Francesca Travelli
Leoś słyszałam, że zerwales niedawno z Larą. Przykro mi z tego powodu. Może uda nam się spotkać w najbliższym czasie?
•Lara Baroni
Misiek, czemu ze mną zerwales :((( Źle ci ze mną było? Przecież ja cie kocham! Może wrocimy do siebie???
Chłopak podrapał się nerwowo po karku, a po chwili zaczął wszystkim po kolei odpisywać.
°Federico Pasquerlli
Nie wiem brachu, mam nadzieje, ze niedługo bo zwariuje w tym domu! Muszę z tobą jak najszybciej pogadać ;//
Federico pisze...
°Francesca Travelli
Taa zerwałem z nią... To nie miało sensu, ale to nie jest rozmowa przez Facebooka. Umówimy sie przy najbliższej okazji i Ci wszytko wytłumaczę :)
°Lara Baroni
Lara, zerwałem z tobą, żeby z tobą nie być. Czy twój intelekt jest naprawdę aż taki niski, aby tego nie zrozumieć? Aha i jeżeli jeszcze raz do mnie napiszesz to cie zablokuje i zglosze twoje konto do administracji Facebooka. I mam nadzieje, ze przeczytasz to do końca, chociaż wiem ze mozesz nie dać rady z tak długą wiadomością -,-
Wyświetlono 20:38
Szatyn miał już wyłączyć laptopa, gdy nagle usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomosci.
•Federico Pasquerlli
Pogadać? O czym?
Nieważne, powiem ci jak sie spotkamy. Do zobaczenia.
Chłopak odłożył urządzenie i poszedł pod prysznic. Gdy wrócił ubrany i wysuszony, ułożył się do swojego łóżka i odpłynął do krainy Morfeusza.
*Ranek*
Szatyn sobie spokojnie spał, gdy nagle usłyszał dźwięk budzika. Spojrzał na zegarek i się przeraził 7:15- dzień tygodnia:Sobota. Jeju człowiek ma jeden dzień wolnego i jeszcze go budzą...
Nagle do jego pokoju wparowali przygotowani do wyjścia rodzice.
-Synku wstawaj! Dzisiaj jedziemy na zapoznanie się z seminarium! O 9:00 się zaczyna oprowadzanie, więc się ubieraj!
-Ja nigdzie nie jadę!- Krzyknął niezadowolny chłopak.
-Masz 20 minut. Czekamy na ciebie na dole.-Powiedzieli, po czym wyszli. Niezadowolny zielonooki wstał ze swojego łóżka i zaczął kierować się w stronę łazienki. Po porannych czynnościach, ubrał się i zszedł na dół. -Siadaj, masz tu przygotowane kanapki z dżemem brzoskwiniowym. Twoje ulubione.-Zaczęła promienna mama chłopaka.
-Dzięki. -Odparł szatyn, po czym wziął kanapkę do ręki i poszedł do samochodu. W jego ślady poszli również jego rodzice. Po chwili byli już w drodze.

                                《《《<♡>》》》

Dziewczyna słodko spała, gdy nagle usłyszała dźwięk budzika. Zerknela do kalendarza i zobaczyła dzisiejszy dzień zakreslony kółkiem. To już dzisiaj!~pomyślała. Violetta miała jechać z rodzicami na zapoznanie seminarium. Byla ciekawa jak tam jest. Na pewno przepięknie...

                                  《《《<♡>》》》

Kiedy blondynka wyszła z samochodu, ujrzała przed sobą piękny, ogromny budynek zbudowany z cegieł, niczym pałac. Po wybudzeniu się z transu, zaczęła kierować się do grupki osób, która okazała sie byc przyjętymi osobami do seminarium. Kiedy uzbierala sie dosc liczna grupa, podszedł do nich przewodnik.
-Dzień dobry, nazywam się Fred Ruletto i będę was dzisiaj oprowadzal po seminarium oraz przydziele wam pokoje. Czy są jakieś pytania? Nie? No dobrze, zatem ruszajmy.

                                   《《《<♡>》》》

-Tutaj mamy ostatni z pokoi-pokój 69. No niestety, ale ten pokój będą dzieliły 2 ostatnie osoby, które zostały na liście, a są to Leon Verdas oraz Violetta Castillo. Zapraszam po klucze.
Zaraz, czy ja dobrze słyszę?!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dam,dam,dam...
Taki urwany fragment akcji B|
Nie ma za co miski <3
Too teraz komentujemy :)
Niech trochę tych komentarzy przybędzie ♥♥♥              

poniedziałek, 6 października 2014

Capitulo 1

"Nareszcie już po liceum"~pomyślała Violetta. Dziewczyna przez całe lato liczyła dni do końca wakacji, a teraz w końcu sie doczekała. Pod koniec roku szkolnego złożyła papiery do seminarium i dopiero teraz przyszła odpowiedź. Blondynka sięgnęła po zaadresowaną do niej kopertę i powoli zaczęła ją otwierać. Gdy wyjęła skrawek papieru, ostrożnie go rozłożyła i odczytała napisane na niej słowa.
-Szanownie informujemy Violette Castillo, iż po odczytaniu kartoteki oraz zgłoszenia, stwierdziliśmy, że z chęcią przyjęlibyśmy kogoś takiego jak Pani...-Dziewczyna zaczęła skakać po łóżku i krzyczeć jak oszalała. Nie mogła w to uwierzyć. Dostała się. Jej rodzice będą z niej tacy dumni... Zawsze o tym marzyła, pragnela uszczęśliwić swoich rodziców. Była przeszczesliwa. Sięgnęła po telefon i wybrała numer do swojego taty. Po 2 sygnałach usłyszała głos w słuchawce.
-Halo?
-Cześć tatusiu, nie uwierzysz co się stało!
-Violu nie krzycz tak, tylko mów normalnie
-A więc, dostałam sie... Dostałam sie do seminarium!
-O jeny! Naprawdę?! Angie chodź szybko, nasza córka dostała sie do seminarium! Violu, to wspaniale!
-Wiem tato, sama sie ciesze z tego powodu, ale najbardziej sie cieszę z tego, ze to Wy jesteście szczęśliwi. Ja juz musze kończyć, pozdrów ode mnie mame.
-Dobrze pozdrowie, z Panem Bogiem.
-Z Bogiem...
Blondynka czym prędzej wybiegła z domu i skierowała sie do swojej najlepszej przyjaciółki-Ludmiły. Dziewczyny przyjaźniły się od trzech lat, czyli od 1 klasy liceum. Już pierwszego dnia szkoły znalazły ze sobą wspólny język. Kiedy skończyły szkołę, postanowiły obie przeprowadzić się do Buenos Aires.
-Lu to ja, otwórz!
-O Violu, jak miło cie widzieć! Co Cie do mnie sprowadza, kochana?
-Dostałam sie! Dostałam sie do seminarium!
-Jeny, gratuluję Ci...-Dziewczyna zauważyła, że jej przyjaciółkę coś trapi.
-Lu czemu posmutnialas? Powinnaś sie cieszyć razem ze mną! Rozumiesz to? Nareszcie spełnię marzenie rodziców!
-Rodziców? Myślałam, że to Ty tego chcesz.
-Znaczy sie moje marzenie! Chodziło mi o moje marzenie Lu, marzyłam o tym tak samo jak moi rodzice...
-Oj Violu, Violu, ja na Twoim miejscu bym sie jeszcze zastanowilabym nad tą decyzją. A jak Ci sie odechce?
-Dlaczego miałoby mi sie odechciec?
-No nie wiem, a jak się zakochasz?
-Lu, ty dobrze wiesz, że nigdy nie trafiło mi się ZING.
-Zing? A co to takiego?
-Nie wiesz? No zing to taka miłość od pierwszego wejrzenia, prawdziwa miłość, no ogólnie-miłość.
-A Leon?
-Leon to co innego. To było dawno i nieprawda. Byłam wtedy jeszcze dzieckiem, nie wiedziałam co to miłość.
-Jakoś jak sie poznalysmy, mówiłaś mi co innego...
-Która to godzina? Zasiedzialam się! Muszę już iść Lu, mam parę speaw na głowie. Do zobaczenia.
-Eh, no dobrze... Pamiętaj Violu, że to Ty decydujesz o swoim życiu, tylko Ty...-Dziewczyna pożegnała się z przyjaciółką i wyszła sie przejść. Po drodze kupiła sobie loda waniliowego, usiadła na ławce jak za czasów gdy przychodziła właśnie do TEGO parku i bawiła się razem z Leonem. Brakowało jej tego, brakowało jej przyjaciela. Miała za złe rodzicom, że się przeprowadzili. Nie chciała zostawiać szatyna, ale niestety nie mogła nic z tym zrobić...
Blondynka po chwili przypomniała sobie słowa przyjaciółki "Pamiętaj Violu, że to Ty decydujesz o swoim życiu, tylko Ty..." Dlaczego Ludmiła nie mogła zrozumieć, że jej przyjaciółka idąc do seminarium nie robi tego tylko ze wzgledu na rodziców. A może robi? Eh raczej nie, to niemożliwe. Długo sie zastanawiała nad tym czy pójść na zakonnice, czy może lepiej nie.
Spytała sie kiedyś rodziców co o tym sądzą, a oni gdy tylko usłyszeli słowo "seminarium", podskoczyli radośnie tuląc do siebie córkę. Zaczęli wmawiać jej, że to Bóg do niej przemówił i powinna iść za Jego słowem, jednak blondynka nie była co do tego przekonana. Wiedziała, że musi to wszystko na spokojnie przemyśleć, ponieważ jest to decyzja na całe życie...
Ale miała za mało czasu. Musiała podjąć rozsądną decyzje bardzo szybko. I wybrała to o czym jej rodzice zawsze marzyli. Kkedy składała papiery nie była pewna swojej decyzji, lecz gdy pomyślała o swoich rodzicach i o tych, którym może pomóc, to poczuła ze jednak coś ją do tego ciągnie.

                                          ♥____♥
Szatyn obudził się z lekkim bólem głowy spowodowanym najprawdopodobniej rozmyślaniem nad tym co ma zrobić. Wziął prysznic, ubrał się, wypsikał się swoimi perfumami i ułożył swoje włosy na żel. Kiedy był już gotowy, zszedł na dół i bez żadnego przywitania, wziął przygotowaną na talerzu kanapkę i poszedł się przejść. Nie miał konkretnego celu, po prostu szedł. Po kilku minutach doszedł w jakieś magiczne miejsce dalekie od problemów oraz zmartwień. Było tam cicho i spokojnie, panowała tam harmonia. Był to park,  w którym kiedyś zawsze bawił się ze swoją przyjaciółką. Kochał to miejsce, lecz z czasem o nim zapomniał. Poszedł w stronę ławeczki, która stała blisko małego jeziorka. Gdy był już blisko, zauważył ze ławka jest przez kogoś zajęta. Była to kobieta. "Bardzo ładna kobieta"~pomyślał. Podszedł bliżej, dotykając ramienia nieznajomej. Dziewczyna odwróciła się, reagując na dotyk i spojrzała szatynowi w oczy...
                                      ♥_____♥
Koniec! Ha!
Kto może być tą osobą, którą zobaczył Leos..? Hmmm...
A więc jest to .... nie powiem Ci ! Możesz sie tylko domyślać kto to, ale podpowiadam, że nie jest to takie oczywiste...
Dziękuję wszytkim za komentarze pod prologiem :)
Nie wiem czy dać Wam wszystkim jakąś konkretną liczbę czy sami mnie zaskoczycie z ilością...
A co mi tam. Zaskocz mnie. ♥

Julia Verdas

niedziela, 14 września 2014

Prologus

Pewnego słonecznego dnia, 5-letnia brunetka wyszła na podwórko ze swoimi rodzicami. Cała trójka usiadła na ławce i zaczęła zajadac sie lodami. Kiedy dziewczynka skonsumowala swojego loda, pobiegla sie pobawić na plac zabaw. Podczas zabawy w piaskownicy, podeszlo do niej 3 starszych chłopaków.
-Ej mala, zjeżdżaj stąd to nasza piaskownica.
-Nje-odpowiedziala pewna siebie.
-Nie?-Powtórzył chłopak. Wzięli Violette siłą i zaczęli ciągnąć ją za włosy, drzec jej ubranka i szarpać ją. Brunetka zaczęła płakać.
-Psestance!-Krzyknął zielonooki chłopczyk.
-Pff, bo co nam zrobisz dzidzio?
-Nie jestem dzidzą, mam pienc jat. Jak jej nie zostawice, to skopie fam tylki!-Cała trójka podeszła do szatyna, zostawiając przy tym pobita dziewczynke. Zaczęli kopać chłopczyka z całej siły, a ten sie skulil i zaczal płakać. Po chwili łobuzy odeszli, a brunetka podeszła do chłopca, który ją obronił.
-Nic ci nje jest?
-Nnje...
-Choc, pomoge ci-Dziewczynka podała rękę, pomagając mu wstać.
-Jestem Viojetta.
-A ja Jeon.
I tak zaczęła sie ich przyjaźń.
                                        ♥____♥
15 lat później:
On: Przystojny,dobrze zbudowany,silny szatyn. Każda dziewczyna sie ślini na Jego widok. Ma 20 lat i mieszka ze swoimi rodzicami, którzy są bardzo pobożni oraz pomocni, jednak On sam jest ich przeciwieństwem. Gdy skończył 17 lat stał sie oschły i wredny dla wszystkich. Jego rodzice wmawiali sobie, że to po prostu wiek buntowniczny, lecz stwierdzili w końcu, że trwa to zbyt długo. Wysłali za Niego papiery do seminarium i odziwo sie dostał. Kiedy sie o tym dowiedział wpadł w szał, lecz nie mógł im odmówić, ponieważ wylądowałby na ulicy...
Ona: Ładna, szczupła, drobna blondynka. Co niedziele chodziła do kościoła ze swoimi rodzicami. Modliła sie codziennie i od dziecka chciała zostać zakonnicą. Teraz idzie do seminarium i ma nadzieję, zawsze o tym marzyła. W wieku 13 lat wyjechała z Buenos Aires i przeprowadziła sie wraz ze swoimi rodzicami do Madrytu. Teraz jednak wraca, by spełnić swoje marzenie...
                                      ♥_____♥
Witam Cie na moim nowym blogu! Dopiero co go założyłam i no jest jeszcze taki niedokończony, ale mam nadzieje, że nie masz nic do tego :) A więc zaczynam od nowa... Niektórzy mogą mnie znać z innego bloga, a niektórzy mogą tu być pierwszy raz, tak czy inaczej dziękuję właśnie Tobie za to, że prolog mój przeczytałeś i mam nadzieje, że napiszesz swoją opinie w postaci komentarza :)
Z góry Ci dziękuję <3